Kiedy zaczynałem, niespełna dwa lata temu nie mogłem nawet przypuszczać jak podcasting zmieni moje życie. Klasa druga liceum, początek września, pierwszy, wyjątkowo marny odcinek Indywidualnego → ląduje na serwerze. Z każdym kolejnym odcinkiem było tylko łatwiej. Uczyłem się na własnych błędach, w zasadzie to już na samym początku moja wiedza w kwestii produkcji podcastów była całkiem duża – słuchałem niemalże wszystkich polskich podcastów i podkradałem prowadzącym ich realizatorskie sztuczki.
Uwiecznienie czasów szkolnych, wakacyjnych wojaży, rozmów przy herbatce lub piwku. Wszystko to zawarłem w ramach odcinków podcastu Indywidualnego. Produkowałem dużo, stosunkowo dużo materiałów przeróżnych. Relacje z koncertów tudzież wydarzeń kulturalnych albo swobodne rozmowy z grupą moich znajomych, w zasadzie rozmowy bez tematu przewodniego. Trochę wulgaryzmów dzięki szerokiej gamie gości, często niezbyt kulturalnych.
Podcasting to nie tylko sprawy techniczne, treść odcinków. To cała otoczka niewidoczna gołym okiem. Nowe znajomości – ileż młodych lubelskich zespołów poznałem nagrywając muzyczne audycje. Ile uroczych wokalistek przewinęło się przed moim mikrofonem, ilu gitarzystów, osób związanych z szeroko pojętą kulturą. Często podcast był jedynie pretekstem do spotkań ze znajomymi, z którymi od dawna nie mogłem znaleźć wspólnego tematu. Często nie utrzymywałem nawet kontaktu z ludźmi, z którymi dzięki Indywidualnemu ów kontakt odświeżyłem.
Nieraz zdarzało mi się na antenie podcastowej uzewnętrzniać, czasem narzekałem na podły los samotnego nastolatka. Powiem wam, że było warto – w dużej mierze dzięki podcastowi mam swoją wymarzoną Towarzyszkę teraźniejszości. Do tego artystkę. Dzięki podcastowi przyciągnąłem do siebie w swoim czasie też pewną czarnowłosą pannę, z którą miałem okazję wybrać się na własną studniówkę.
Obecnie jestem nieco zmęczony, rozpoczynam trzeci sezon podcastu, w zasadzie nie mając na niego pomysłu. Nieco się rozdrabniam, skupiając się na prowadzeniu ze znajomymi bloga, przemierzam pola, łąki, zapominając o nagrywaniu. Na szczęście wakacje po klasie maturalnej są długie – mam czas na nagrywanie. Niedługo dwudziecha na karku, czas płynie szybko. Płynie, a ja co ciekawsze chwile chwytam, uwieczniam, dzielę się nimi z innymi i z samym sobą z przyszłości. Czy warto było brnąć w ten jakże ciekawy, wciągający podcastowy światek? Myślę, że tak, a potencjalny odwrót nie byłby łatwy – na szczęście nie zamierzam dokonywać żadnych zwrotów.
Pomysłów na pewno nie zabraknie. Szczególnie jeśli zacznie się nowy okres w życiu, poznasz nowych ludzi, może wyjedziesz….