Tik tak
przyszedł pomysł
tik tak
i zniknął
Zazwyczaj właśnie na tym kończy się nasza inwencja i kreatywność. Wielki, straszny, groźny zabójca nudy nazywa się… lenistwo.
Zastanów się, ile ciekawych pomysłów przyszło Ci do głowy pod prysznicem? Wieczorem w łóżku? W autobusie? Ile ciekawych snów zostało zmarnowane, nie zapisane i nie zinterpretowane? Kreatywność, jakże ważna sprawa w życiu, coś co czyni nas wyjątkowym, kolorowym lub po prostu pomaga wydostać z głowy ciekawe rzeczy, zajmując jakoś czas, jest rzucana na ziemię i zabijana przez to cholerne lenistwo. Karmimy się przekonaniem, że możemy coś zrobić, i przez to jesteśmy wyjątkowi- ale to nie prawda. Stajemy się kimś, jeżeli potrafimy wyobrażenia, przynajmniej część z nich wyciągnąć z myśli. Aj, groźne to lenistwo, groźne. To się odnosi w sumie nie tylko do „Tworzenia” w sensie stricte artystycznym- na pewno są jakieś problemy w życiu, lub po prostu coś co można poprawić dla samego komfortu..
Mówimy – nie ma czasu, warunków możliwości…
Jasne. Jasne. Oczywiście w wakacje non stop było się zajętym czymś baaardzo ważnym, jak na przykład czytanie pudelka, siedzenie na Facebooku czy cokolwiek. I nawet nie dajemy możliwości dojścia pomysłów do naszej głowy. Może to przez to, że nie chcemy myśleć? Chcemy pozbyć się myśli, żeby przypadkiem nie być smutnym, żeby nie dojść do wniosku: coś trzeba zmienić. W sobie, w życiu, otoczeniu. Wolimy siedzieć i nic nie zmieniać. Bunt jest w naszych głowach, ale w wersji gładzącej nas po główce- ironii do świata lub ogólnego cynizmu. Chęć poprawy? A po co? Przecież trzeba do tego ułożyć plan, pozbierać się i coś robić.
Można sobie chociażby rozwiązać sznurówki
Przemeblować pokój
Narysować coś na ścianie
Wymyślić nowy kolor
Posiedzieć przy muzyce, pomyśleć…
Ja w ciągu przeszłego roku nauczyłam się jednego. Jeżeli coś jest nie tak, jak chcesz, w miarę możliwości trzeba to zmienić. Po co żyć skłóconym z samym sobą? Zmiana szkoły, miejsca zamieszkania, znajomych, hobby, spędzania wolnego czasu.. Pięknie jest odkryć, że to ja mogę sobie pomóc. I że mam do tego siłę, że moje życie podlega mojej kontroli. Oczywiście, są od tego odstępstwa- niektóre sprawy muszą pozostać takie jak są, dla dobra innych. Nie pochwalam hedonistycznego podejścia do życia, tylko kreatywnego! Ale nawet te „nierozwiązywalne” sprawy można trochę sobie ubarwić. Spróbować zmieniać te malutkie zdarzenia obok tych ogromnych, zachwycić się czymś małej wagi. Ciężko jest pisać ogólnikami, jeżeli mówimy o sprawach życiowych, ale chcę pokazać, że tyczy się to praktycznie wszystkiego.
Wymyśliłam nowy kolor, ale schowałam go do szuflady.
I uciekł, a ja mam znowu tylko szary.
Nie jest to nic odkrywczego, wiem, ale tak często o tym zapominamy.
A
Czas
Mija
Dalej
Brak komentarzy