Gdy człowiek musi zmienić swoje miejsce zamieszkania często nasuwają mu się pytania. Jak ja sobie poradzę w nowym miejscu?, co w moim życiu ulegnie zmianie?, bo przecież zmiana zamieszkiwanej lokalizacji ciągnie za sobą szereg zmian pomniejszych… Na szczęście moja przeprowadzka przebiegła gładko, niewiele oczekiwałem, nie miałem zbyt wielu obaw.
Aktualnie siedzę w pociągu relacji Kraków Główny – Warszawa Zachodnia, a przez moją głowę przebiega seria myśli związanych z moim doczesnym żywotem. Na uszach słuchawki, setny odcinek własnego podkastu nadaje tło moim rozmyślaniom. Mogę stwierdzić co następuje. Życie to jedynie podróż przez zdarzenia ulokowane w odpowiednim punkcie na osi czasu, świat jest czterowymiarowy. Banalne, prawda? Przecież ogół ludzi choć trochę świadomych swojego jestestwa doskonale o tym wie i nie musi się wcale nad tym zastanawiać. Wcześniej wiedziałem to oczywiście i ja, ale tylko w teorii. Jeśli zaczynasz się nad czymś zastanawiać jesteś w stanie zauważyć problem w pełni, nie jedynie w domysłach i poczuć, że tak jest naprawdę.
Optymistycznie zakładając zostało mi jeszcze 3 razy tyle „drogi po torach życia”, ile już mój życiowy pociąg przejechał. Pesymistycznie, już za kilka minut ów blaszany pojazd na szynach się wykolei, a wystająca z przodu rurka przebije moją czaszkę na wylot.
Pociąg, w którym jadę, dosłownie pociąg, jako maszyna jest pojazdem bardzo niskiej jakości. Jedzie wolno, a do samej Warszawy ma jechać jeszcze kilka godzin. Wolno znaczy dokładnie? Nie w tym przypadku. Ta podróż jest nużąca i przebywanie w niezbyt ładnym wagonie przez tak długi czas mi się nie uśmiecha. Na szczęście wiem, że u kresu tej podróży, tzn. w Warszawie czekać będzie na mnie bardzo pozytywna panna – Ewelina – koleżanka z liceum oraz Jeti.
Po cóż właściwie jadę? Nie napisałem jeszcze, że nie jadę sam, gdyż jestem w pociągu z Grzesiem. Jadę, by spotkać moich pięknych, ale też by dodać życiu nutę spontaniczności. Przebywanie w jednym miejscu, choć wygodne może człowieka znudzić. Rezultatem tego była szybka decyzja – jest sobota, wsiadamy w pociąg i jedziemy, gdzieś, powiedzmy, że do Warszawy, odwiedzić znajomych.
PKP interREGIO kojarzy mi się z wyprawą na XVI Przystanek Woodstock. Wagony przypominają ówczesne „wagony pijalne”, w których panuje całkowita wolność. Odchodząc od tematu – czy zastanawialiście się kiedyś nad istotą podróżowania? Zmiana swojego miejsca, najlepiej spontaniczna jest urzeczywistnieniem naszej wolności. Skoro mogę coś zrobić, co sprawi, że poczuję się lepiej, do dlaczego mam tego nie zrobić? Otóż korzystając z możliwości, przemierzam świat, takim jakim jest.
Czas upływa, a pociąg wydaje się zmierzać do celu. Jedno jest pewne, gdy wysiądę z wagonu czeka mnie coś miłego. Zatem moi drodzy – żyjmy pełnią życia, podróżujmy, miejmy znajomych, kochajmy, ale nie dajmy się wykoleić z „torów życia”. Do tego pociągu ciężko jest wsiąść z powrotem.
Listopad 2010,
gdzieś na trasie Kraków – Warszawa
Brak komentarzy